Owoce pigwy św. Hildegarda określa jako ciepłe, suche i mające w sobie dobrą mieszankę. Popularne u nas pigwowce, posiadają podobne właściwości zdrowotne. Ogromną zaletą zarówno pigw jak i pigwowców jest duża zawartość pektyn, dzięki którym przetwory nie wymagają już dodatkowego żelowania i dający uczucie sytości oraz wiążący i eliminujący z organizmu toksyny błonnik. Pigwowiec posiada właściwości antywirusowe, ponieważ wzmaga produkcję interferonu. Ma działanie przeciwmiażdżycowe (obniża poziom złego cholesterolu we krwi) i antynowotworowe (niszczy wolne rodniki - wysoka zawartość witaminy C oraz polifenoli). Dodatkowo ma właściwości regenerujące wątrobę, a dzięki zawartości potasu reguluje ciśnienie krwi. Nic tylko używać.
Charakterystyczną cechą pigwowców, mocno odróżniającą go od słodkawych pigw jest ich kwaśny smak, stąd ich druga nazwa - polskie cytryny. Dlatego do przetworów, zamiast dużej ilości cukru radzę dodać słodkie jabłka, sok ze słodkich winogron albo dobrze dojrzałą dynię. I tu mała dygresja – jeśli macie dynie ozdobne, to wymieniając dekorację z jesiennej na świąteczną nie zawahajcie się je obrać i użyć. Bez obawy – nie są trujące, ich nazwa: dynie ozdobne czy niejadalne wynika raczej z tego, że z uwagi na wielkość mało w nich miąższu. Polecam odmiany „Mandarin” i „Sweet Dumpling” - świetnie prezentują się na parapecie, nadają się również do zapiekania. W wersji na słodko z korzennym aromatem galgantu, goździków i cynamonu.
Składniki:
- pół kilograma owoców pigwowca,
- 1 małą dobrze dojrzałą dynię lub połowę dużej (do kilograma miąższu),
- surowego cukru trzcinowego ile kto chce,
- przyprawy: 1 szczypta mielonych goździków, 2 szczypty galgantu, pół łyżeczki cynamonu cejlońskiego.
Pigwowce szorujemy, kroimy w ósemki, wrzucamy do garnka i zalewamy do połowy wodą. Przykrywamy i zagotowujemy, żeby zmiękły. Następnie odcedzamy, zachowując wodę z gotowania, przestudzony miąższ oddzielamy od skór, pestek i gniazd nasiennych i z powrotem wrzucamy do garnka. Dynię obieramy (Hokkaido nie trzeba), kroimy w kawałki i dorzucamy do pigwowego miąższu. Dodajemy cukier, przyprawy i wodę spod gotowania pigw. Gotujemy aż dynia zmięknie a woda odparuje, blendujemy, ewentualnie doprawiamy do smaku. Przekładamy w wyparzone słoiki, zakręcamy a następnie pasteryzujemy.
Świetne w orkiszowej szarlotce, naleśnikach czy na gofrach. Pigwy (pigwowce) są polecane przez św. Hildegardę w kuracji przeciwreumatycznej. A nazwę "pigwidła" wymyśliła moja córka:)
Agnieszka
też chcę takie powidła :), muszę tylko zdobyć pigwę. Dzięki za cenny przepis