
Św. Hildegarda o grzybach pisała, że nieco szkodzą, zwłaszcza te zbierane z wilgotnej ziemi i rosnące w wilgotnym powietrzu. Polecała te, które spotkać można przy stojących lub leżących drzewach, jak boczniaki. Jednak przy okazji świąt, my słowiańscy grzybofile, możemy pozwolić sobie na zaromatyzowanie fenkułowego "bigosu" kilkoma borowikami. Dlaczego fenkułowego? Mniszka z Bingen nie polecała również kapusty jako zbyt ciężkostrawnej, zastąpiliśmy ją więc pociętą w paski bulwą kopru włoskiego. Kto nie ma w domu suszonych prawdziwków, niech rozejrzy się za boczniakami, będzie jeszcze bardziej hildegardiańsko.
Składniki: 3 bulwy kopru włoskiego (fenkułu), 2 marchewki, 1 duża cebula lub 2 małe, 2-3 łyżki oleju, kilka borowików lub więcej boczniaków, po szczypcie bertramu, macierzanki, sól i pieprz do smaku.
Grzyby zalewamy wrzątkiem i zostawiamy na pół godziny, by zmiękły. Odcedzamy i kroimy na paski. Z fenkułu odkładamy zdrewniałe części (można ich użyć do wywaru), środki kroimy na ćwiartki, wykrawamy głąby i kroimy na paski. Marchew obieramy i kroimy w słupki (można zetrzeć na grubej tarce). Cebulę obieramy i kroimy drobno.
W woku, na oleju, szklimy poszatkowaną drobno cebulę. Następnie dodajemy marchew i chwilę przesmażamy, następnie grzyby a w końcu fenkuła. Przesmażone warzywa podlewamy odrobiną wody (około pół szklanki), dodajemy przyprawy i dusimy pod przykryciem do miękkości.
Potrawkę podajemy udekorowaną fenkułowym koprem. Pasują do niej również orkiszowe łazanki lub makaron z mąką kasztanową (KLIK po przepis).