To rodzaj odskoczni od zwyczajowego habermusu (klik po przepis) i ukłon w kierunku osób na diecie bezglutenowej. Jeśli nie możemy użyć leczniczych odmian orkiszu, chętnie sięgamy w kuchni św. Hildegardy po amarantus (inna nazwa to szarłat). Jest to bezglutenowe zboże rodzime, uprawiane w południowo-wschodniej Polsce, w województwie lubelskim, podkarpackim a także południowych częściach Mazowsza. Co ciekawe uprawa amarantusa jest ekologiczną, ponieważ roślina ta nie toleruje nawozów mineralnych (pestycydów).
Zupkę lub gęstą kaszę gotujemy na mleku migdałowym (klik po przepis) lub wodzie daktylowej, powstałej z zalania wrzątkiem pokrojonych daktyli. Dodatki mogą być klasyczne, zgodne z rekomendacją Mniszki: szczypta bertramu, galgantu, soli, babka płesznik i jabłko. Możemy też sięgnąć po nasiona szałwii hiszpańskiej, konopi siewnych. Zimą, gdy sezonowe owoce (Hildegarda poleca maliny, jeżyny, porzeczki, morwę) są niedostępne, można wkroić banana czy awokado.
Składniki: ¾ szklanki nasion amarantusa (ok 150g, namoczonych na noc w zimnej wodzie), 1 szklanka wody, 1 szklanka mleka migdałowego lub wody z moczenia daktyli, 1 łyżeczka nasion babki płesznik, szałwii hiszpańskiej (chia) lub wyłuskanych konopi siewnych, szczypta soli, bertramu, galgantu, orzechy włoskie, daktyle, awokado do dekoracji.
Nasiona amarantusa zalewamy zimną wodą i zostawiamy na noc do namoczenia. Rano odcedzamy na sicie, przekładamy do rondelka, zalewamy wodą i mlekiem (można dać skórkę w niewoskowanej cytryny, jeśli mamy, co złamie nieco słodki smak dania) i doprowadzamy do wrzenia. Gotujemy 15-20 minut. Zestawiamy z ognia, dodajemy pozostałe nasiona (płesznik, szałwii lub konopi) i odstawiamy na 10 minut, by spęczniały a danie zgęstniało. Podajemy ciepłe z owocami (zimą: daktyle, banany, awokado) i orzechami (migdały, orzechy włoskie, nasiona słonecznika, dyni). To świetne danie na wynos – można zabrać kaszkę w pojemniku do pracy, szkoły, na uczelnię.