W kuchni hildegardiańskiej przemilczane, a przecież Mniszka z Bingen o konopiach (siewne nie mają nic wspólnego z indyjskimi i marihuaną) pisała: „są ciepłe, rosną wtedy, gdy powietrze nie jest nadmiernie gorące ani nadmiernie zimne i taka też jest ich natura. Ich nasiona odznaczają się uzdrawiającym działaniem i zachowują w zdrowiu spożywających je zdrowych ludzi. W ich żołądku są lekkie i pożyteczne”. Konopie siewne w Polsce znane od epoki brązu (a może i wcześniej), dziś wychwalane są jako dobre źródło błonnika i łatwo przyswajalnego białka. Zawierają kwasy omega w doskonałych proporcjach, są źródłem aminokwasów (w tym egzogennych, czyli takich, które musimy dostarczać wraz z pożywieniem, bo nasze organizmy nie są w stanie ich wyprodukować) i witaminy E. Siemię konopne, mąka i olej konopny powinny wrócić na nasze stoły.
Składniki*: ¼ szklanki mąki konopnej BIO, 1 duże jajko od kury z naturalnego chowu, połowa dużego banana, 1 łyżeczka cynamonu, 1 szczypta galgantu i opcjonalnie 1 łyżka kakao dobrej jakości, plus 1 łyżka masła klarowanego do smażenia (można zastąpić kokosowym).
Jajko wbijamy do miski i roztrzepujemy widelcem, dodajemy mąkę, przyprawy, mieszamy. Dodajemy zgniecionego banana i znowu mieszamy.
Na rozgrzanej patelni topimy tłuszcz i kładziemy łyżką placuszki. Smażymy z obu stron aż lekko się przyrumienią.
Pyszne z ziarnistym serkiem i malinowym syropem. W sezonie aż proszą się o udekorowanie porzeczkami, agrestem, wiśniami albo malinami.
Smak placuszków jest nieco rustrykalny, ale łagodzi go zgnieciony banan, korzenne przyprawy lub dodatek kakao dobrej jakości. Jak każda mąka bezglutenowa konopna nie uniesie nam ciasta, ale wraz z dodatkiem banana sprosta placuszkom. Ładnie się smażą i nie ma problemu z ich przewracaniem. Te środkowe na tacce ze zdjęcia są bez kakao.
*Przepis jest na małą porcję, po wypróbowaniu proszę podwoić składniki. Kto nie jest przekonany do mąki konopnej w pełnym wydaniu, niech domiesza ją (nie więcej niż ¼ całej mąki w przepisie) do orkiszowej robiąc naleśniki, piekąc chleb czy bułeczki. Można też użyć niezmielonych ziaren konopnych lub oleju z nich tłoczonego na zimno. Zachęcam.